do strony głównej          

O NAS PISZĄ...



Krzyk dla Sudanu więcej

Solidarni z Biłgoraja

„Po filmie, który obejrzałam, po prostu mnie zatkało. Bardzo Wam współczuję. Podziwiam Was, że w takich warunkach jakoś się trzymacie”.

„Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze, pamiętajcie, że o Was myślimy i życzymy Wam jak najlepiej”.

„Chciałbym, żebyście mieli takie szkoły jak my w Polsce. Chciałbym Was poznać. Filip”.

Takie listy z życzeniami napisały wrażliwe i ciekawe świata dzieci z Biłgoraju do swoich rówieśników w Dżubie na południu Sudanu, gdzie nasza fundacja odnawia szkoły podstawowe.

Pojechaliśmy do Biłgoraju na spotkanie z uczniami szkoły nr 5 im. ks. Jana Twardowskiego w ramach polskiej części projektu „Renowacja i rozbudowa pięciu szkół podstawowych w Dżubie, Południowy Sudan”, finansowanego z funduszy Polsko-Kanadyjskiej Współpracy Rozwojowej. Chcieliśmy pokazać polskim dzieciom, jak żyją ich sudańscy rówieśnicy, w jak skrajnie nieprzyjaznych warunkach przyszło im się uczyć, jak wiele potrzebują wsparcia i pomocy, z jakimi kłopotami musi borykać się Południowy Sudan kompletnie zniszczony 22-letnią wojną domową,

Przywitała nas serdecznie dyrektor szkoły Teresa Bogdanowicz, pełna energii, inicjatywy i pomysłów, dzięki której biłgorajska podstawówka ma wspaniałą pracownię komputerową, wydaje wiersze pisane przez uczniów, wygrywa w zawodach sportowych.

Dzieciom z trzech klas piątych pokazaliśmy film nakręcony przez naszego współpracownika w Dżubie ze szkół, które tam odbudowujemy. Obraz prawdziwie wstrząsający – brudne, obdrapane ściany (jeśli w ogóle ściany są), zapadnięte, zrujnowane resztki dachów, piach zamiast podłóg, po którym chodzą kozy i kury, ziejące dziury zamiast okien, zamiast ławek polne kamienie, szczątki odrapanych tablic, na których nie da się pisać (zresztą i tak nie ma czym pisać, więc lekcje odbywają się głównie ustne).

„Gdy zobaczyłam materiał o Waszych szkołach, po prostu tam jest tragicznie! - napisała w liście do sudańskich dzieci Joanna Łukaszczyk z Vb. -. Bardzo mi przykro, że uczycie się w takich warunkach, przesyłam wam moc najlepszych życzeń”.

Adil Abdel Aati, prezes fundacji opowiedział, jak mali Sudańczycy w Dżubie spędzają czas. Że muszą codziennie po szkole pracować na polu z rodzicami. Że z daleka dźwigają pojemniki z wodą do picia, bo w domach nie ma ani wodociągów, ani kanalizacji (w większości domów nie ma też elektryczności). I że mimo wojennej traumy, ciężkiej pracy, zniszczeń wokół chcą się uczyć. Nawet w tak okropnych warunkach, jakie mają.

Uczniowie mieli mnóstwo pytań: jak się dzieci w Sudanie ubierają, co jedzą, jak mieszkają. Czy jeżdżą na wakacje, czy mają komputery, w co się bawią. Nie, dzieci w Dżubie ani nie jeżdżą na wakacje, ani nie mają komputerów, a na zabawę mają niewielu wolnych chwil, nie mają też zabawek. Los dzieci w Dżubie w niczym nie przypomina beztroskiego życia polskich dzieci. „Pochodzę z Polski i chodzę do bardzo odnowionej szkoły. W tej szkole każde dziecko ma swoją część ławki, swoje krzesło – napisała w liście do małych Sudańczyków Edyta z V klasy. - Po szkole odrabiamy lekcje, bawimy się lub idziemy na dodatkowe zajęcia”.

W sali gimnastycznej na stojakach powiesiliśmy zdjęcia z Dżuby. Dzieciom podobały się okrągłe chatki ze stożkowatymi dachami, typowe dla tamtego regionu. Wspólnie wpadliśmy na pomysł, że na wiosnę, kiedy będzie cieplej, zbudujemy taką chatkę w Biłgoraju, w której można będzie zbierać afrykańskie eksponaty.

Na koniec pani dyrektor przekazała nam dary od szkoły dla szkół w Dżubie – bardzo kolorowe zeszyty, kredki, farby, piórniki, ołówki, zabawki – duże pudło pięknych rzeczy, wzruszających darów serca.

To było naprawdę udane spotkanie. Spełniło podstawowe kryteria Development Education Exchange - aktywnego uczenia się o świecie, opartego na solidarności, równości, uczestnictwie. Wzmocniło w otwartych i czułych na krzywdę dzieciach poczucie solidarności z innymi, bo „Każdy człowiek jest taki sam, nieważny jest kolor skóry, czy sierota, tylko miłość do innego człowieka” – jak napisała jedna z uczennic. Treść listów biłgorajskich dzieci (warsztat pisania listów poprowadziła Kasia Cichocka) świadczą o umiejętności wczucia się w położenie innych, o ich przekonaniu, że ludzie są sobie równi, o szczerej chęci pomocy. Dzieci dowiedziały się wielu nowych rzeczy o Sudanie (już wcześniej sprawdzały wiadomości w Internecie), o potrzebach rozwojowych tego kraju, z pewnością lepiej teraz rozumieją przyczyny skomplikowanej sytuacji w tym kraju. Swoimi darami przyczyniły się (na swoją miarę oczywiście) w zmniejszaniu ubóstwa w sudańskich szkołach, w których po odbudowie uczniowie będą mogły pisać kolorowymi długopisami i ołówkami w bajecznie kolorowych zeszytach z dalekiej Polski.

MN

Listy dzieci z Biłgoraja do dzieci z Dżuby

Bardzo mi Was szkoda, gdybym mogła to bym pomogła.

Przykro mi, że uczycie się w takich warunkach. Pozdrawiam was i życzę lepszego życia.

Nie martwcie się, będziecie mieli szkoły, będziecie uczyli się jak my. My mamy dużo koleżanek i kolegów. Myślę, że też macie kolegów i koleżanki.

Pozdrawiam Was, i życzę Wam, abyście jak najszybciej mieli warunki dobre do uczenia się. Ale mimo wszystko uczcie się nawet w tych warunkach i podziwiam Was.

Wiem, że Wam jest ciężko, ale wierzę, że Wam się uda i będziecie mieli niedługo, piękne, wspaniałe szkoły i nie tylko.

Współczuję Wam. Wiem, że jest Wam ciężko, ale nie martwcie się.

Cześć, mam nadzieję, że Wasze marzenia się spełnią, życzę Wam tego z całego serca.

Pamiętajcie, by nigdy się nie załamywać, nie martwić. Z całego serca życzę Wam spełnienia marzeń i pomyślności w nauce. Cały czas myślimy o Was, chcielibyśmy się z Wami spotkać.

Cześć, chciałbym cię poznać. Mam na imię Dawid.

Chciałabym, żebyście do nas przyjechali.

Życzę Wam dużo szczęścia, i wszystkiego najlepszego. Uśmiechajcie się dużo, zawsze bądźcie optymistami.

Macie wielkie serce.

 Zdjęcia Tomek Segiet


 

 

 

 

.